Witajcie!
Od dłuższego czasu przymierzałam się do pofarbowania włosów w ten charakterystyczny
sposób - jaśniejsze końcówki, które
stopniowo przechodzą w ciemniejszy odcień, tzw. ombre hair.
Od dawna lubiłam samodzielnie wykonywać większość czynności związanych z
moimi włosami, także również teraz
postanowiłam zrobić to sama. Przeszukałam internet odnośnie tego tematu i znalazłam kilka różnych technik
farbowania włosów w ten sposób. Różniły się one sposobem nakładania rozjaśniacza - w
jednym przypadku nakładało się go na same końcówki, trzymało określony czas, po
czym spłukiwało i po wysuszeniu rozjaśniało się partię włosów powyżej, o
mniejszy ton. Inna technika mówiła o tym, żeby nałożyć rozjaśniacz na końcówki,
a po upłynięciu mniej więcej połowy czasu nałożyć go również na pozostałe
partie włosów, które chcemy rozjaśnić i po zakończeniu procesu rozjaśniania
spłukać całość preparatu. Ten sposób zastosowałam podczas rozjaśniania swoich
włosów.
Chciałam zaznaczyć, że nie jestem profesjonalną fryzjerką, nie posiadam fachowej
wiedzy odnośnie farbowania włosów oraz nie ponoszę odpowiedzialności za
ewentualne niepowodzenia po zastosowaniu się do moich rad. To, że u mnie coś
się sprawdziło idealnie, nie oznacza, że
w stu procentach sprawdzi się u każdego. Wszystko co wiem na temat urody wynika
z mojego własnego doświadczenia, które nabyłam poprzez własne eksperymenty
:) Wyniki, które uważam za sukcesy,
opisuję tutaj w celu podzielenia się nimi.
Zaznaczam również, że nie jest to metoda wymyślona przeze mnie - przeczytałam
o niej gdzieś w internecie. Jednak sprawdziła się na moich włosach doskonale
wiec opisuję jak to zrobiłam.
Jak to robiłam - krok po kroku
Poniżej opiszę dokładnie po kolei wszystkie czynności jakie wykonywałam
podczas procesu rozjaśniania.
Krok 1 - Wybór produktu
Do rozjaśniania włosków użyłam rozjaśniacza. W sklepie znalazłam dwa takie
produkty - jeden, jak zapewniał producent, powinien rozjaśnić włosy o 4-5
tonów, drugi o 5-6. Wybrałam ten pierwszy, ponieważ moje włosy bardzo szybko
się rozjaśniają i troszkę obawiałam się, że
wyjdą mi jasne. Oczywiście wybór rozjaśniacza jest kwestią indywidualną i
zależy od efektu jaki chcecie uzyskać, podatności waszych włosów na
rozjaśnianie oraz od tego, czy macie włosy farbowane, czy też nie. W tym
pierwszym przypadku proces rozjaśniania prawdopodobnie
przebiegnie troszkę dłużej. Moje włosy były wcześniej farbowane.
Krok 2 - Przygotowania
W momencie rozjaśniania, włosy nie powinny być świeżo umyte, ponieważ rozjaśniacz
jeszcze bardziej ingeruje w strukturę włosa niż zwykła farba. Nasze włosy z
pewnością mniej ucierpią jeśli będą miały na sobie naturalną warstwę ochronną. Należy
dokładnie przeczytać instrukcję znajdującą się w pudełku preparatu
rozjaśniającego, założyć rękawiczki, sporządzić mieszankę i okryć raniona
jakimś starym ręcznikiem.
Krok 3 - Rozjaśnianie
Zaczęłam od zrobienia przedziałka z tyłu głowy, takiego jaki robi się do
zrobienia dwóch warkoczyków, czy kitek itp. W ten sposób włosy podzieliłam na
dwie części i zagarnęłam je tak, że leżały na klatce piersiowej z po
przeciwnych stronach szyi. Następnie dokładnie wyczesałam obie partie włosów i
przystąpiłam do nakładania rozjaśniacza. Najpierw nałożyłam preparat na
końcówki włosów (jakieś 5 cm) i delikatnie rozmazywałam farbę palcami aby
granica pomiędzy częścią pokrytą farbą, a tą bez farby nie była taka ostra (żeby
przejście pomiędzy najjaśniejszymi partiami, a tymi ciemniejszymi było
stopniowe - jest to bardzo ważne, a właściwie najważniejsze, do uzyskania
ładnego efektu). Po nałożeniu rozjaśniacza na te partie zawinęłam je w folię
aluminiową, żeby przyspieszyć proces rozjaśniania. Tak naprawdę nie było
momentu, w którym bym zostawiła włosy same sobie na więcej niż jakieś 3 minuty
- cały czas zaglądałam do środka i masowałam włosy, żeby pofarbowały się równomiernie
i nie było tego ostrego przejścia pomiędzy poszczególnymi odcieniami, o którym
wcześniej pisałam. Po upływie jakiś 20 min resztę rozjaśniacza nałożyłam na
wyższe partie włosów, mniej więcej do wysokości linii ust. Oczywiście
"wysokość" nałożenia rozjaśniacza zależy od tego, jaki efekt
chcemy uzyskać. Zawinęłam całość w folię i postępowałam tak, jak poprzednio. Pozostawiłam
na ok. 15 min.
Podałam czas pozostawienia rozjaśniacza jaki sprawdził się u mnie, nie oznacza
to, że sprawdzi się zawsze, ponieważ zależy od wielu czynników, takich jak
m.in. rodzaj rozjaśniacza jakiego użyjecie, kondycja włosów i kwestie
indywidualne.
Krok 4 - Zmywanie farby
Po upływie stosownego czasu, u mnie było to ok. 40 min (ok. 20 min końcówki
+ ok. 20 min wyższe partie włosów) zmyłam rozjaśniacz i delikatnie umyłam włosy
szamponem, jak zalecał producent rozjaśniacza. Następnie nałożyłam odżywkę
(która przeważnie powinna znajdować
się w opakowaniu w kremem rozjaśniającym). Pozostawiłam przez zalecany przez
producenta czas, spłukałam i wysuszyłam włoski. Zdjęcie poniżej przedstawia
efekt jaki udało mi się uzyskać. Oceńcie same :)
Jestem bardzo zadowolona, ponieważ dokładnie taki efekt zamierzałam uzyskać.
Przejścia pomiędzy odcieniami są bardzo płynne, a odcienie naturalne. Również
fakt, że zrobiłam to całkowicie samodzielnie dodatkowo mnie cieszy :)
Jeśli któraś z Was boi się samodzielnie wykonać rozjaśnianie - chętnie
pomogę :)
Pzdr ;)